piątek, 19 stycznia 2018

Ja wiem, że Ty chcesz VII

- Wejdziesz na kawę? Zapraszam – powiedziała do swojego „osobistego szofera”.
- Oczywiście, że wejdę. Sam miałem spory problem z twoimi bagażami, więc ty na pewno nie dałabyś rady ich wszystkich unieść. Biegnij na górę, otwórz drzwi i wstaw wodę na kawę. Ja zajmę się resztą.
- Naprawdę bardzo ci dziękuję za pomoc, mamy jednak pewien problem. Mam zupełnie pustą lodówkę, dałbyś mi chwilę? Wezmę szybki prysznic, przebiorę się i skoczymy na jakiś lunch na miasto, co ty na to? – powiedziała zamykając lodówkę, która w swej zawartości miała jedynie ketchup i dużą ilość lodu w zamrażarce.
- To miała być tylko kawa, ale wizja spędzenia z tobą popołudnia jest interesująca. Zajmij się sobą, a zajmę się swoją kawą. Widzę ekspres, to dobry znak – uśmiechnął się miło i zajął się przygotowaniem ciemnego płynu dla siebie.
- OK, możemy jechać – przebrana w sportową sukienkę i długie kozaczki prezentowała się świetnie.
- Chodźmy – złapał ją w talii.
- Poczekaj, zgubiłam gdzieś kluczyki od auta. Chciałam zrobić jeszcze zakupy – miotała się.
- Zabiorę cię na te zakupy. Mam wolny dzień.
- Kolejny wolny dzień? Twój szef w końcu wyrzuci cię z pracy. Nie mogę na to pozwolić – powiedziała ostro.
- Ula, mówiąc ci, że jadę do swojej kliniki, nie żartowałem. MediGin na Mokotowie należy do mnie. W szpitalu pracuje hobbystycznie. Chcę mieć do czynienia też z normalnymi ludźmi, a nie celebrytkami, które mają hopla na punkcie cesarskich cięć.
Ula otworzyła oczy ze zdziwienia. Co prawda była świadoma tego, że drogie auto, garnitury Szymona oraz gadżety, których używał nie należą do najtańszych. Nie sądziła jednak, że ma do czynienia z kimś takim.
- To mnie zaskoczyłeś. Zaskakujesz mnie zaskakująco często – wymamrotała do siebie, na co on wybuchnął śmiechem – Przepraszam, koleżanka z pracy jest mistrzem powiedzonek, udzieliło mi się. Chodźmy, dość wrażeń jak na jeden dzień.
O tej porze roku, tuż przed samymi świętami, ruch w Warszawie był niesamowity. Dojazd do galerii handlowej zajął im sporo czasu, nie mówiąc o samych zakupach. Dopiero około szesnastej siedzieli w jednej z restauracji i pili poobiednią kawę.
- A ty co robisz w święta? – spytała między jednym a drugim łykiem.
- Zwykle na okres świąteczno-noworoczny wylatuję w jakieś ciepłe miejsce. Rok temu Meksyk, dwa lata temu RPA – mówił delektując się słodkim deserem.
- Szymon, mogę cię o coś spytać? – oparła się na łokciach i spojrzała na niego.
- Jasne, zamieniam się w słuch – odłożył wszystko i patrzył na nią z zaciekawieniem.
- Dlaczego jesteś sam? Jesteś gejem? – powiedziała poważnie.
- Co? – zaśmiał się w głos, przeczesując swoje blond włosy.
- Jesteś super facetem, miłym, przystojnym i tak dalej, więc dlaczego jesteś sam?
- Może dlatego, że jestem też naiwny. Byłem parę lat w związku, przez studia i doktorat. Z czasem zacząłem się wszystkiego dorabiać. Pomogli mi rodzice i nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Emilia była naprawdę piękną kobietą, miała swoje pasje, a główną byli mężczyźni. Pewnego razu za szybko wróciłem z sympozjum w Sydney i tak oto zakończyła się nasza sześcioletnia przygoda. Dziękowałem Bogu, że nie mam z nią ślubu, inaczej musiałbym jej oddać połowę tego, na co tak pracowałem. Po niej w moim życiu było kilka kobiet, ale z reguły to nic nie znaczące przygody, które trwały góra kilka miesięcy. Od pół roku jestem sam. Wiesz, mam trzydzieści pięć lat, czasami patrząc na swoje pacjentki i ich mężów włącza mi się jakaś lampka, syndrom założenia gniazda – mówił z rozbawieniem – Później lecę na jakąś wyspę posurfować w samotności i jakoś przechodzi – uśmiechnął się.
- Przepraszam, nie powinnam była cię pytać o takie intymne szczegóły twojego życia. To nie jest moja sprawa, przepraszam – zawstydziła się.
- Spokojnie, nie mam z tym żadnego problemu. Poza tym widzę w naszej relacji początek całkiem fajnej przyjaźni.
- Cieszę się, że nie uraziłam cię w żaden sposób – już miała chwycić za rachunek, ale lekarz ją ubiegł.
- Daj spokój, nie pozwolę, żebyś płaciła – wkładał banknoty do słoiczka, w którym był rachunek – A ty, jak z tym wszystkim u ciebie? Jesteś przepiękną, inteligentną i żywiołową kobietą, co się stało, że nie ma żadnego Romeo w twoim życiu?
- Jak na razie mam dość amorów. Najpierw niefajnie zaczęła się znajomość z moim szefem, później powrócił mój niedoszły mąż ze Stanów – wymieniała spokojnie. Szymon zaciekawił się tymi historiami i po kolejnej godzinie wiedział już wszystko o Dougu i Marku oraz nieodwzajemnionej miłości tego drugiego.
- Nie masz się czym przejmować. Jeśli do czterdziestki sobie nikogo nie znajdę, poślubię ciebie, także staropanieństwo ci nie grozi – zażartował, na co oboje wybuchli głośnym śmiechem.

- Kim pan jest? – zrobił duże oczy ze zdziwienia.
- Kasia Nowakowska, mówi to coś panu? Moje nazwisko Robert Krasoń – chłopak spytał Marka.
- Nie będziemy rozmawiać tutaj, zapraszam do mojego gabinetu – wskazał w znajomym kierunku i obaj udali się na miejsce.
- Panie Marku, ja nie przychodzę tutaj bez celu. Kaśka od jakiegoś czasu prowadzi podwójne życie. Jakoś się jej to udawało, ale do czasu. Jej współlokatorka powiedziała mi jak wygląda prawda. Jestem naprawdę załamany. Mieliśmy wziąć ślub, zamieszkać razem. W końcu od trzech lat tworzymy udany związek. To znaczy tak mi się wydawało.
- Pan wie, że Kasia spodziewa się dziecka? – Marek podszedł do swojego biurka, oparł się o nie i skrzyżował ręce na piersi.
- Oczywiście, że wiem. Od ponad trzech miesięcy namawiam ją, żeby nie usuwała tej ciąży, że jakoś sobie poradzimy. Nie zarabiam kokosów, ale damy sobie radę.
- Słucham? – Marek aż zbladł od tych informacji – Przecież to drugi miesiąc…
- A, no tak. Mogłem się domyślić. Jest pan lepszą partią na ojca mojego dziecka. Prezes dużej firmy, własne mieszkanie i spore perspektywy. Nie byłem dla niej dość dobry.
- Dlaczego pan tutaj przyszedł? – spytał Dobrzański, w głębi ducha dziękując za jego wizytę.
- Wie pan, strasznie ją kocham. Bardzo ucieszyłem się na myśl o tym dziecku. Byłem gotów wybaczyć jej wszystko, aż do wczoraj. Oznajmiła mi, że ma szansę na lepsze życie i mam jej tego nie utrudniać. Mnie już o nią nie chodzi, rozumiem, że mnie nie chce. Ja również nie chciałbym tkwić w związku bez przyszłości, z przymusu. Naprawdę życzę wam szczęścia, z opinii wiem, że jest pan w porządku. Kolega zobaczył wasze zdjęcie z jakiegoś pokazu. To tak pana znalazłem. Chciałem tylko przyjść i wyjaśnić. Chodzi mi tylko o moje dziecko, nic więcej.
- Nie wiem co mam panu powiedzieć, zupełnie nie spodziewałem się takich rewelacji – podrapał się po głowie w charakterystyczny dla siebie sposób.
- Ja niczego nie oczekuję, chcę tylko prosić o możliwość bycia ojcem dla mojego dziecka. To wszystko, pójdę już. Nie będę zabierał więcej czasu. Dziękuję, że zechciał mnie pan wysłuchać. Do widzenia – uścisnął Dobrzańskiemu dłoń.
Sprawa dla Marka nie była zakończona, na wieczór umówił się ze swoją dziewczyną. Ze łzami w oczach wyjaśniła mu wszystko. Pochodziła z biednej rodziny, chciała po prostu czegoś lepszego dla siebie. Nie wiedziała w jaki sposób i kiedy to wszystko zaczęło być tak zagmatwane. Zdała sobie sprawę, że jej szansa na lepsze życie wśród blasku fleszy, przepadła.

- Zaraz, już otwieram! – krzyczała z kuchni. Szybkim ruchem otworzyła drzwi wejściowe do jej mieszkania.
- Cześć, mogę wejść? – spojrzała na niego niepewnie – Mam wino, to zawsze cię przekonywało.
- Wchodź – zostawiła go samego w przedpokoju i wróciła do zajęcia, któremu oddawała się aż do jego przyjścia.
- Ula, bardzo cię przepraszam, wiem, że nawalałem, że byłem kiepskim kumplem. Chcę to naprawić chcę, żeby było jak dawniej – podszedł do niej bliżej i chciał ją przytulić, ale ta się odsunęła.
- Ty sobie żartujesz! Myślisz, że nie wiem, że trzy dni temu rozstałeś się ze swoją laską? Cała firma aż huczy od plotek. I teraz, kiedy nie masz już co robić ze swoim wolnym czasem to przychodzisz do mnie?
- Ula, ja po prostu… Nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć – usiadł na hokerze tuż przy wyspie.
- Ale ja wiem. Poczekaj – rzuciła nożem o blat i mówiła – Ula, cały czas bardzo za tobą tęskniłem. Szczególnie wtedy, kiedy bzykałem swoją dziunię, która zrobiła mnie w konia. Najbardziej brakuje mi teraz ciebie, ponieważ mój kumpel ma żonę i nie ma dla mnie tyle czasu co ty, Uleńko. Może wpadniesz jutro do mnie, obejrzymy jakiś film, ale kiedy ja znowu kogoś poznam, to weźmiesz swoje zabaweczki i wrócisz do siebie! Nie Marek, nie! Dość. Miałeś mnie w dupie przez tyle czasu, więc nie oczekuj fajerwerków.
- Masz rację, niepotrzebnie tutaj przychodziłem. Cześć – powiedział zrezygnowany i już zbierał się do wyjścia.
- Nie, poczekaj. Przepraszam – zatrzymała go – Po prostu strasznie wkurza mnie to, że całkowicie olałeś moją osobę i naszą przyjaźń.
- Ula, ja to chyba się cieszę z takiego obrotu spraw. Brakowało mi ciebie. Byłem totalnym idiotą, że ulegałem jej we wszystkim, zupełnie jak nie ja. I może podświadomie nie chciałem jej u siebie w mieszkaniu… To wiązałoby się z całkowitą izolacją od ciebie. Ja chyba zrozumiałem, że nie jesteś dla mnie zwykłą przyjaciółką…



11 komentarzy:

  1. Znakomita część. Po prostu łyknęłam jednym tchem. Wychodzi na to, że Ula polubiła atrakcyjnego doktora, chociaż chyba nie zanosi się tutaj na związek. Wyraźnie dała mu do zrozumienia, że póki co ma dość związków, a doktor odpowiedział jej słowami Maćka, że jak nie wyjdzie za mąż do czterdziestki, to on weźmie z nią ślub. No, ale przynajmniej szykuje się jakaś przyjaźń.
    Mareczek wrócił z podkulonym ogonem. Były Kaśki nie przyszedł z awanturą, ale z prośbą i zachował się bardzo pokojowo. Dobrzański powinien się rozpędzić i walnąć głową w mur na opamiętanie. Jedna głupiutka i cwana gąska potrafiła mu nałgać o ciąży, zaangażować go w remont, za który zapłacił i nieźle zamydlić oczy. Oczywiście dobrze się stało, że jej były chłopak odarł Marka ze złudzeń. Niefajne jest tylko to, że ledwie zerwał znajomość z pazerną Kaśką wrócił do Uli i częstuje ją bajeczkami o swojej za nią tęsknocie. Przecież Ula nie jest naiwna i dobrze się stało, że wygarnęła mu prawdę. To go chyba trochę opamiętało, ale czy na długo?
    To opowiadanie wciąga czytelnika niesamowicie. Już bym chciała wiedzieć, co dalej więc z niecierpliwością czekam na kolejną część.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, postaram się zaspokoić Twoją ciekawość i sprawić, że nie będzie nudno :) Zapraszam na kolejną notkę :)

      Usuń
  2. Po tej części jestem trochę spokojniejsza bo Ulka wyznała prawdę Szymonowi i między nimi może być tylko przyjaźń. Mam nadzieję że tak już będzie do końca. Marek przypominał sobie o Uli bo w końcu poznał prawdę o swojej dziewczynie i nie ma komu się wyżalić. Trochę słabe te jego tłumaczenie że za nią tęsknił bo jeśliby tak było to mógł przyjść do niej prędzej. Ulka może go troszkę ukarać ale niech da mu szansę. Czy on tak nagle zrozumiał że ją kocha? Przecież jeszcze parę dni temu był pewien że Kasia jest jego drugą połową. My wiemy że tak nie było ale on był w stanie zrezygnować dla niej z przyjaźni z Ulą.
    Proszę aby w tym opowiadaniu Ula i Marek byli razem szczęśliwi bo u Ciebie to różnie bywa a ja uwielbiam te opowiadania w których wszystko jest dobrze między nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana G!
      Musimy trochę namieszać u Uli i Marka, przecież wszechobecna miłość jest nudna! :)

      Usuń
    2. Nie jest nudna. ;-)

      Usuń
  3. No tak "Jak trwoga to do Boga" nagle Mareczek nie ma z kim spędzać wolnego czasu to przypomniał sobie o Uli.
    Moim zdaniem Ula powinna najpierw pokazać Markowi co mógł stracić. Zacząć częściej spotykać się z Szymonem. Może wówczas młody Dobrzański zrozumie jak czuła się ona gdy nie miał dla niej czasu. A później dać mu szansę ale na jej warunkach.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem właśnie czy Marek będzie chciał dostać szansę, być może w jego życiu pojawi się ktoś zupełnie nowy? ... :)

      Usuń
  4. Ta część jest wyśmienita. Z jednej strony jestem szczęśliwa, że jest taka możliwość, że będą razem, ale to jak Marek potraktował Ule bardzo mi się nie podoba. Gdy był w związku z Kaśką to Ula była jego drugim planie. Nawet mu pomagała, a ten nawet nie zauważył jak się nadwyrężała. Ona tez potrzebowała tego ciepła od niego, co ona mu dawała. To co, że Marek spał z nią ( w senie tych przytylanek). Teraz to nasza Uleńka powinna dać mu nauczkę, bo zachowuje się nie stosownie. Myśli, że jak już nie jest z swoją dziewczyną to może iść do drugiej. Niech ją trochę szanuje. I co był z Kasią, a teraz będzie z Ulą. Zachowanie Marka jest tutaj trochę niestosowne i mi się nie podoba. Czy Ulka będzie chciała z nim być?
    Pozdrawiam
    Marku,szefie,prezesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula może i będzie chciała, ale co z Markiem. Czy on będzie chciał? :/

      Usuń
  5. Marek to typowy egoista, raz chce mieć Ule tylko dla siebie, potem pojawiła się Kaśka to bez zastanowienia odstawił Ule na boczny tor a teraz gdy poznał prawdę o matce nieswojego dziecka to znowu przypomniał sobie o Uli. Jak można być tak skupionym tylko na sobie i na swoich uczuciach?
    Ciekawa jestem jak teraz postąpi Ula, przyjmie przyjaciela z otwartymi ramionami czy może zapragnie odwetu? Kiedy kolejna część opowiadania.
    Pozdrawiam :)
    P.S. Zapraszam także do mnie: https://marzeniabrzyduli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula w głębi duszy ma dobre serce i przyjęła go dość dobrze - o tym więcej w kolejnej notce. Zaraz zerknę do Ciebie i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Ja wiem, że Ty chcesz X

- Wszystko gotowe, proszę przyłożyć sobie wacik i zgiąć rękę, krew powinna przestać zaraz lecieć – pielęgniarka nakleiła plaster w okolicy ...