- Co się wydarzyło, że nie pojechałeś na jedną ze swoich egzotycznych
podróży? – spytała między barszczem a rybą.
- Pomyślałem sobie, że skoro ty zostajesz tutaj sama to mogę spędzić ten czas z tobą – uśmiechnął się uroczo.
- To bardzo miłe z twojej strony, dziękuję bardzo. Może podam ci coś jeszcze? Przyniosłeś tyle jedzenia, że jak na naszą dwójkę to zdecydowanie za dużo.
- Musimy przytyć, żeby było nam cieplej, w końcu zima panuje – zaśmiał się upijając łyk wina – Co robimy przez resztę wieczoru?
- Kevin? – spytała ironicznie.
- Może być i tak nie mamy nic lepszego do roboty – westchnął – Mogłem zabrać cię ze sobą na tą Dominikanę.
- Mój drogi, mnie urlop niestety się wyczerpał na ten rok – usiadła wygodniej na kanapie – Bardzo cię przepraszam, mogłeś się teraz wygrzewać w słoneczku, a siedzisz tutaj ze mną.
- Hej – pogłaskał ją po policzku – Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Cokolwiek się nie stanie, będę przy tobie – zbliżał się do jej twarzy, gdy nagle rozdzwoniła się jego komórka.
- Pójdę po ciasto – powiedziała półgłosem i udała się do kuchni.
- Muszę jechać do kliniki. Zostało tam niewielu lekarzy, a teraz jak się okazuje, zapowiada się noc pełna porodów. Bardzo cię przepraszam – podszedł do niej i mocno przytulił.
- Jedź, też wolałabym urodzić dziecko w towarzystwie lekarza. Ja sobie poradzę. Spotkamy się jutro – cmoknęła go w policzek.
- Jutro o szesnastej zapraszam cię do mnie na obiad. Przygotuję coś specjalnego – kiwnęła głową na potwierdzenie przybycia.
- Paa – zamknęła drzwi i zabrała się za porządki. Po niecałej godzinie, siedziała wygodnie na kanapie z lampką wina i próbowała skupić się na oglądaniu telewizji. Nie minęło sporo czasu, a tym razem jej komórka dała o sobie znać.
- Tak? – powiedziała do słuchawki, uprzednio sprawdzając, że dzwoni do niej Marek.
- Jesteś już po kolacji wigilijnej? Ja pękam od nadmiaru jedzenia.
- Tak, już po. Ileż można jeść – powiedziała z westchnieniem.
- Masz ochotę na spacer po Kazimierzu? Chętnie przyjadę do Krakowa – zapytał wsiadając do swojego Lexusa.
- Spędzam święta w Warszawie. Jestem u siebie, jeśli masz ochotę, wpadaj.
- Będę do pół godziny – szybko się rozłączył i ruszył w kierunku jej mieszkania.
Czekając na jego przyjazd, wróciła pamięcią do dnia poprzedniego.
- Pomyślałem sobie, że skoro ty zostajesz tutaj sama to mogę spędzić ten czas z tobą – uśmiechnął się uroczo.
- To bardzo miłe z twojej strony, dziękuję bardzo. Może podam ci coś jeszcze? Przyniosłeś tyle jedzenia, że jak na naszą dwójkę to zdecydowanie za dużo.
- Musimy przytyć, żeby było nam cieplej, w końcu zima panuje – zaśmiał się upijając łyk wina – Co robimy przez resztę wieczoru?
- Kevin? – spytała ironicznie.
- Może być i tak nie mamy nic lepszego do roboty – westchnął – Mogłem zabrać cię ze sobą na tą Dominikanę.
- Mój drogi, mnie urlop niestety się wyczerpał na ten rok – usiadła wygodniej na kanapie – Bardzo cię przepraszam, mogłeś się teraz wygrzewać w słoneczku, a siedzisz tutaj ze mną.
- Hej – pogłaskał ją po policzku – Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Cokolwiek się nie stanie, będę przy tobie – zbliżał się do jej twarzy, gdy nagle rozdzwoniła się jego komórka.
- Pójdę po ciasto – powiedziała półgłosem i udała się do kuchni.
- Muszę jechać do kliniki. Zostało tam niewielu lekarzy, a teraz jak się okazuje, zapowiada się noc pełna porodów. Bardzo cię przepraszam – podszedł do niej i mocno przytulił.
- Jedź, też wolałabym urodzić dziecko w towarzystwie lekarza. Ja sobie poradzę. Spotkamy się jutro – cmoknęła go w policzek.
- Jutro o szesnastej zapraszam cię do mnie na obiad. Przygotuję coś specjalnego – kiwnęła głową na potwierdzenie przybycia.
- Paa – zamknęła drzwi i zabrała się za porządki. Po niecałej godzinie, siedziała wygodnie na kanapie z lampką wina i próbowała skupić się na oglądaniu telewizji. Nie minęło sporo czasu, a tym razem jej komórka dała o sobie znać.
- Tak? – powiedziała do słuchawki, uprzednio sprawdzając, że dzwoni do niej Marek.
- Jesteś już po kolacji wigilijnej? Ja pękam od nadmiaru jedzenia.
- Tak, już po. Ileż można jeść – powiedziała z westchnieniem.
- Masz ochotę na spacer po Kazimierzu? Chętnie przyjadę do Krakowa – zapytał wsiadając do swojego Lexusa.
- Spędzam święta w Warszawie. Jestem u siebie, jeśli masz ochotę, wpadaj.
- Będę do pół godziny – szybko się rozłączył i ruszył w kierunku jej mieszkania.
Czekając na jego przyjazd, wróciła pamięcią do dnia poprzedniego.
- Kim dla ciebie jestem, Marek, no kim?! – krzyknęła.
- Nie rozumiesz, że prędzej czy później bylibyśmy razem? Paulina mi to wszystko uświadomiła. Tak czy siak ciągnęło nas do siebie. Ja pomyliłem to co czuję do Kaśki z miłością. Może chodziło mi o to, że ty mi zawsze odmawiałaś, a ona wręcz przeciwnie. To ona zabiegała o moje względy. Wiem, to próżne, ale może tego potrzebowałem. Wparowałaś w moje życie znienacka, później mąż, ślub, Vegas. No i w międzyczasie pojawiła się ona. Na dodatek to dziecko. Myślałem, że jakoś to będzie. Myliłem się.
- Marek, czego ty ode mnie chcesz? – powiedziała już zupełni spokojnie, siadając na podłodze obok wyspy.
- Daj mi szansę odbudować to wszystko. Potrzebuję czasu, musisz mi go dać. Chcę, żebyś znowu mi zaufała. Chcę, żeby było jak dawniej, proszę. Paulina mówiła mi, że zakochałaś się we mnie. Jeśli z tego nic nie zostało, to chociaż pozwól mi się z tobą przyjaźnić – przysiadł się obok niej. Ula nie odpowiedziała na to nic, tylko przytuliła się do niego mocno. Czekała, żeby usłyszeć takie słowa – Zgodzisz się zostać chociażby moją przyjaciółką?
- Przyjaciółką? – znowu otrzymała cios. Przyszedł do niej, powiedział, co czuje i zaproponował przyjaźń. Cudowne zakończenie tego dnia. Kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Jednak obiecała sobie, że jeśli kolejna panienka pojawi się na horyzoncie, natychmiast pakuje swoje rzeczy i wynosi się z firmy. Już raz była jego emocjonalnym konfesjonałem, dość. Nie będzie więcej słuchała o jego podbojach.
- Nie rozumiesz, że prędzej czy później bylibyśmy razem? Paulina mi to wszystko uświadomiła. Tak czy siak ciągnęło nas do siebie. Ja pomyliłem to co czuję do Kaśki z miłością. Może chodziło mi o to, że ty mi zawsze odmawiałaś, a ona wręcz przeciwnie. To ona zabiegała o moje względy. Wiem, to próżne, ale może tego potrzebowałem. Wparowałaś w moje życie znienacka, później mąż, ślub, Vegas. No i w międzyczasie pojawiła się ona. Na dodatek to dziecko. Myślałem, że jakoś to będzie. Myliłem się.
- Marek, czego ty ode mnie chcesz? – powiedziała już zupełni spokojnie, siadając na podłodze obok wyspy.
- Daj mi szansę odbudować to wszystko. Potrzebuję czasu, musisz mi go dać. Chcę, żebyś znowu mi zaufała. Chcę, żeby było jak dawniej, proszę. Paulina mówiła mi, że zakochałaś się we mnie. Jeśli z tego nic nie zostało, to chociaż pozwól mi się z tobą przyjaźnić – przysiadł się obok niej. Ula nie odpowiedziała na to nic, tylko przytuliła się do niego mocno. Czekała, żeby usłyszeć takie słowa – Zgodzisz się zostać chociażby moją przyjaciółką?
- Przyjaciółką? – znowu otrzymała cios. Przyszedł do niej, powiedział, co czuje i zaproponował przyjaźń. Cudowne zakończenie tego dnia. Kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Jednak obiecała sobie, że jeśli kolejna panienka pojawi się na horyzoncie, natychmiast pakuje swoje rzeczy i wynosi się z firmy. Już raz była jego emocjonalnym konfesjonałem, dość. Nie będzie więcej słuchała o jego podbojach.
- Napijesz się czegoś?
- Jestem autem, nie mogę szaleć z alkoholem – powiedział, zdejmując mokry od śniegu płaszcz.
- Zawsze możesz zostać u mnie na noc. Mam wolne łóżko w gościnnym – poszła do kuchni i przyniosła lampkę wina również dla niego.
- Siedziałaś tutaj sama? Paulina dostanie niezły ochrzan, dlaczego nie zabrała cię do nas? Byli rodzice, Aleks, Pschemko, Wojtek i rodzina pani Zosi. Naprawdę wspaniała wieczerza – upił łyk wina.
- Namawiała mnie, żebym przyszła, ale miałam gościa. Spędzaliśmy wigilię we dwójkę – otuliła się szczelniej kocem.
- Jasiek też zwiał z wigilii u rodziców? – zaśmiał się.
- Nie, nie Jasiek. Szymon – spojrzała na niego wymownie.
- Szymon? Znam go? – zmarszczył czoło.
- Nie, nie było okazji. Przyjaźnimy się od niedawna. Pewnie dzisiaj miałbyś szansę go poznać, ale praca go wzywała. Ma swoją klinikę na Mokotowie i akurat brakowało personelu, a coraz więcej dzieci pcha się na świat – uśmiechnęła się, jednak po chwili zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała i natychmiast przeprosiła Marka.
- Daj spokój, jakoś to przeżyłem. Było, minęło.
Spędzili ze sobą bardzo miły wieczór. Opowiadał jej o świętach w domu, ona również nie szczędziła mu anegdotek z dzieciństwa. Gdy na zegarze wybiła trzecia rano, zawyrokowała, że idzie wziąć prysznic oraz spać.
- Mogę spać z tobą? – podrapał się po głowie, kiedy stanął w progu jej sypialni z mokrymi włosami. Ula odgarnęła kołdrę, pod którą też szybko się wślizgnął. Zasnęła wtulona w jego ramiona. W głowie miała mętlik i liczyła, że może nadejdzie taki dzień, że Marek zrozumie czego naprawdę chce.
- Jestem autem, nie mogę szaleć z alkoholem – powiedział, zdejmując mokry od śniegu płaszcz.
- Zawsze możesz zostać u mnie na noc. Mam wolne łóżko w gościnnym – poszła do kuchni i przyniosła lampkę wina również dla niego.
- Siedziałaś tutaj sama? Paulina dostanie niezły ochrzan, dlaczego nie zabrała cię do nas? Byli rodzice, Aleks, Pschemko, Wojtek i rodzina pani Zosi. Naprawdę wspaniała wieczerza – upił łyk wina.
- Namawiała mnie, żebym przyszła, ale miałam gościa. Spędzaliśmy wigilię we dwójkę – otuliła się szczelniej kocem.
- Jasiek też zwiał z wigilii u rodziców? – zaśmiał się.
- Nie, nie Jasiek. Szymon – spojrzała na niego wymownie.
- Szymon? Znam go? – zmarszczył czoło.
- Nie, nie było okazji. Przyjaźnimy się od niedawna. Pewnie dzisiaj miałbyś szansę go poznać, ale praca go wzywała. Ma swoją klinikę na Mokotowie i akurat brakowało personelu, a coraz więcej dzieci pcha się na świat – uśmiechnęła się, jednak po chwili zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała i natychmiast przeprosiła Marka.
- Daj spokój, jakoś to przeżyłem. Było, minęło.
Spędzili ze sobą bardzo miły wieczór. Opowiadał jej o świętach w domu, ona również nie szczędziła mu anegdotek z dzieciństwa. Gdy na zegarze wybiła trzecia rano, zawyrokowała, że idzie wziąć prysznic oraz spać.
- Mogę spać z tobą? – podrapał się po głowie, kiedy stanął w progu jej sypialni z mokrymi włosami. Ula odgarnęła kołdrę, pod którą też szybko się wślizgnął. Zasnęła wtulona w jego ramiona. W głowie miała mętlik i liczyła, że może nadejdzie taki dzień, że Marek zrozumie czego naprawdę chce.
- Ula, podać ci szklankę wody? – Paulina siedziała w gabinecie
koleżanki i obie od rana plotkowały. W pewnym momencie Cieplak zrobiła się
blada jak ściana i powoli traciła kontakt z rzeczywistością.
- Poproszę – wymamrotała niepewnie.
- Boli cię coś? Wezwać lekarza? A może pobiegnę po Marka, zawiezie cię na pogotowie.,, - Febo poważnie traktowała stan zdrowia przyjaciółki.
- Skończyły mi się tabletki antykoncepcyjne i zbliża okres. Umieram z bólu podczas miesiączki, dlatego muszę je brać. Zadzwonię zaraz do Szymona, żeby tylko wypisał mi receptę – położyła się na kanapie w swoim gabinecie i tak leżała przez chwilę.
- Z tym Szymonem to coś poważnego? – Paula ciągnęła za język.
- Jest naprawdę świetnym kumplem. Zaprosił mnie na sylwestra. On z reguły spędza ten czas w samotności na końcu świata, ale w te święta zadecydował inaczej.
- Słuchaj! Przyjdź z nim do mnie. Będzie mnóstwo ludzi. Olszańscy, Marek, Doug, Ania z recepcji z chłopakiem. Nawet Aleks ma przyprowadzić jakąś dziewczynę. Będzie naprawdę miło – uśmiechnęła się pełna entuzjazmu.
- Postaram się go jakoś przekonać – zaśmiała się do ambasadorki. W tej samej chwili do gabinetu Uli, wszedł Marek.
- Do czego przekonać? Zgadzam się na wszystko, co zadecyduje Ula. Coś ci jest? – spytał widząc ją leżącą.
- Czy ty nigdy nie nauczysz się pukać?
- Nie, co ci jest? – nie dawał za wygraną.
- Babskie sprawy, jeszcze dzisiaj to załatwię. Co cię do mnie sprowadza?
- Mam sprawę dla was dwóch. Wiedziałem, że plotkujecie o tej porze mi wiedziałem, gdzie was szukać – wyszczerzył zęby w uśmiechu – Chcę sprezentować rodzicom sylwestra gdzieś za granicą. Wiem, że sami nie będą chcieli jechać, dlatego chciałbym też namówić i twoich. Zajmiesz się tym, Ulka?
- Moi lecą do Paryża. Jeśli chcesz, powiem mamie, żeby się wszystkim zajęła. Pani Helena na pewno przekona twojego tatę i świetnie będą się bawić.
- Będę bardzo wdzięczny. Spójrzcie, nasi rodzice spędzają sylwestra lepiej od nas – celowo rzucił to w kierunku Pauliny.
- Nie czepiaj się, trzeba było wymyślić coś innego, a nie pchać się do mnie na domówkę. Chciałeś przypomnieć sobie czasy studenckie, to będziesz je miał – zaśmiała się, a Ula jej zawtórowała.
- Poproszę – wymamrotała niepewnie.
- Boli cię coś? Wezwać lekarza? A może pobiegnę po Marka, zawiezie cię na pogotowie.,, - Febo poważnie traktowała stan zdrowia przyjaciółki.
- Skończyły mi się tabletki antykoncepcyjne i zbliża okres. Umieram z bólu podczas miesiączki, dlatego muszę je brać. Zadzwonię zaraz do Szymona, żeby tylko wypisał mi receptę – położyła się na kanapie w swoim gabinecie i tak leżała przez chwilę.
- Z tym Szymonem to coś poważnego? – Paula ciągnęła za język.
- Jest naprawdę świetnym kumplem. Zaprosił mnie na sylwestra. On z reguły spędza ten czas w samotności na końcu świata, ale w te święta zadecydował inaczej.
- Słuchaj! Przyjdź z nim do mnie. Będzie mnóstwo ludzi. Olszańscy, Marek, Doug, Ania z recepcji z chłopakiem. Nawet Aleks ma przyprowadzić jakąś dziewczynę. Będzie naprawdę miło – uśmiechnęła się pełna entuzjazmu.
- Postaram się go jakoś przekonać – zaśmiała się do ambasadorki. W tej samej chwili do gabinetu Uli, wszedł Marek.
- Do czego przekonać? Zgadzam się na wszystko, co zadecyduje Ula. Coś ci jest? – spytał widząc ją leżącą.
- Czy ty nigdy nie nauczysz się pukać?
- Nie, co ci jest? – nie dawał za wygraną.
- Babskie sprawy, jeszcze dzisiaj to załatwię. Co cię do mnie sprowadza?
- Mam sprawę dla was dwóch. Wiedziałem, że plotkujecie o tej porze mi wiedziałem, gdzie was szukać – wyszczerzył zęby w uśmiechu – Chcę sprezentować rodzicom sylwestra gdzieś za granicą. Wiem, że sami nie będą chcieli jechać, dlatego chciałbym też namówić i twoich. Zajmiesz się tym, Ulka?
- Moi lecą do Paryża. Jeśli chcesz, powiem mamie, żeby się wszystkim zajęła. Pani Helena na pewno przekona twojego tatę i świetnie będą się bawić.
- Będę bardzo wdzięczny. Spójrzcie, nasi rodzice spędzają sylwestra lepiej od nas – celowo rzucił to w kierunku Pauliny.
- Nie czepiaj się, trzeba było wymyślić coś innego, a nie pchać się do mnie na domówkę. Chciałeś przypomnieć sobie czasy studenckie, to będziesz je miał – zaśmiała się, a Ula jej zawtórowała.
- Halo, halo?
- Cześć panie doktorze, mam do pana maleńką prośbę – próbowała się do niego podlizać.
- W czym mogę pomóc – powiedział poważnie.
- Skończyły mi się tabletki antykoncepcyjne, mógłbyś wypisać mi receptę? Odbiorę ją od ciebie wieczorem.
- Kiedy ostatnio się badałaś? – zapytał.
- Jakoś na początku roku. Daj spokój, umówię się do kogoś, po prostu wypisz mi tę receptę, ok?
- Nie, Ula. Trzeba się badać regularnie. Oczywiście wypiszę ci tę receptę, ale najpierw muszę cię zbadać – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Dobrze, więc umów mnie do któregoś z twoich lekarzy – dała za wygraną.
- Osobiście się tobą zajmę, dzisiaj o osiemnastej mam ostatnią pacjentkę, więc bądź na wpół siódmej.
- Nie ma mowy! To dość krępujące, nie uważasz? – powiedziała ostro.
- Ula, nie zapominaj, że jestem twoim kumplem, ale jestem również lekarzem. Dla mnie to nic nadzwyczajnego. Badam dziesiątki kobiet dziennie. Poza tym nie zachowuj się jak dziecko i przyjedź na osiemnastą trzydzieści, będę czekał. Do zobaczenia! – nie dane było jej dokończyć, ponieważ Wanat szybko się rozłączył.
- Cześć panie doktorze, mam do pana maleńką prośbę – próbowała się do niego podlizać.
- W czym mogę pomóc – powiedział poważnie.
- Skończyły mi się tabletki antykoncepcyjne, mógłbyś wypisać mi receptę? Odbiorę ją od ciebie wieczorem.
- Kiedy ostatnio się badałaś? – zapytał.
- Jakoś na początku roku. Daj spokój, umówię się do kogoś, po prostu wypisz mi tę receptę, ok?
- Nie, Ula. Trzeba się badać regularnie. Oczywiście wypiszę ci tę receptę, ale najpierw muszę cię zbadać – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Dobrze, więc umów mnie do któregoś z twoich lekarzy – dała za wygraną.
- Osobiście się tobą zajmę, dzisiaj o osiemnastej mam ostatnią pacjentkę, więc bądź na wpół siódmej.
- Nie ma mowy! To dość krępujące, nie uważasz? – powiedziała ostro.
- Ula, nie zapominaj, że jestem twoim kumplem, ale jestem również lekarzem. Dla mnie to nic nadzwyczajnego. Badam dziesiątki kobiet dziennie. Poza tym nie zachowuj się jak dziecko i przyjedź na osiemnastą trzydzieści, będę czekał. Do zobaczenia! – nie dane było jej dokończyć, ponieważ Wanat szybko się rozłączył.
- Dorota, pakuj się już do domu, bez sensu tutaj siedzieć. Już po
szesnastej – zamknęła drzwi do gabinetu i poszła w kierunku socjalnego, włożyć
kubek do zmywarki. Piętnaście minut później stała przy windach i oczekiwała na
jedną z nich.
- Idziemy coś zjeść? – zjawił się przy niej Marek.
- Możemy wieczorem? Dwudziesta? Teraz nie mogę, umówiłam się z Szymonem.
- A, no tak. To nie będę wam przeszkadzał – poprawił krawat.
- Idę do niego na wizytę, jest lekarzem. Zajmie mi to góra dziesięć minut. To co, dwudziesta?
- OK, będę czekał w Ogrodzie Smaków.
- Super, uciekam. Do później – pocałowała go szybko w policzek i zniknęła w aucie.
- Idziemy coś zjeść? – zjawił się przy niej Marek.
- Możemy wieczorem? Dwudziesta? Teraz nie mogę, umówiłam się z Szymonem.
- A, no tak. To nie będę wam przeszkadzał – poprawił krawat.
- Idę do niego na wizytę, jest lekarzem. Zajmie mi to góra dziesięć minut. To co, dwudziesta?
- OK, będę czekał w Ogrodzie Smaków.
- Super, uciekam. Do później – pocałowała go szybko w policzek i zniknęła w aucie.
Siedząc samotnie w poczekalni jego kliniki, czuła się bardzo
niekomfortowo. Dookoła panował półmrok, już chciała stamtąd uciec, ale drzwi
jego gabinetu się otworzyły.
- Do widzenia pani Marleno, widzimy się za miesiąc – spojrzał na Ulę – Kogo moje oczy widzą? Pani do mnie? – powiedział rozbawiony.
- Nie utrudniaj – wyminęła go szybkim krokiem i udała się do jego gabinetu.
- Nie rozumiem dlaczego jesteś taka spięta. Spokojnie, jestem lekarzem jak każdy inny. Idź się przygotować i zapraszam na badanie – wskazał na drzwi łazienki.
- Załatwmy to szybko – oznajmiła po wyjściu.
- Chodź, zrobię ci najpierw USG dopochwowe, sprawdzimy czy wszystko jest ok. Połóż się tutaj i złącz ze sobą stopy oraz podkurcz nogi.
- Wiem na czym to polega – odburknęła.
- Tym lepiej – puścił do niej oczko. Badał ją kilka minut, po czym stwierdził – Ula, tabletki nie będą ci potrzebne.
- Nawet sobie nie żartuj, wychodzę stąd, na maksa mnie zdenerwowałeś.
- Jesteś w ciąży.
- Do widzenia pani Marleno, widzimy się za miesiąc – spojrzał na Ulę – Kogo moje oczy widzą? Pani do mnie? – powiedział rozbawiony.
- Nie utrudniaj – wyminęła go szybkim krokiem i udała się do jego gabinetu.
- Nie rozumiem dlaczego jesteś taka spięta. Spokojnie, jestem lekarzem jak każdy inny. Idź się przygotować i zapraszam na badanie – wskazał na drzwi łazienki.
- Załatwmy to szybko – oznajmiła po wyjściu.
- Chodź, zrobię ci najpierw USG dopochwowe, sprawdzimy czy wszystko jest ok. Połóż się tutaj i złącz ze sobą stopy oraz podkurcz nogi.
- Wiem na czym to polega – odburknęła.
- Tym lepiej – puścił do niej oczko. Badał ją kilka minut, po czym stwierdził – Ula, tabletki nie będą ci potrzebne.
- Nawet sobie nie żartuj, wychodzę stąd, na maksa mnie zdenerwowałeś.
- Jesteś w ciąży.
Czułam, że ona będzie w ciąży! Miałam jakieś takie przeczucia i okazały się prawdziwe. Marek to oszalał. Najpierw się z nią przespał, później się przyjaźnili, zapomniał o niej a zajął się Kasią, a teraz proponuje znowu przyjaźń? On kompletnie nie wie co robi. Mam nadzieję, że się w końcu opamięta. Ula powie mu o dziecku?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Marku,szefie,prezesie
Ula dopiero oszaleje na wieść o dziecku ;)
UsuńNo moja droga to mnie zaskoczyłaś tą ciążą. Zastanawiam się czyje to dziecko. Marka, Szymona a może jeszcze kogoś?
OdpowiedzUsuńMarek wydaj się jakby sam nie wiedział czego chce. Najpierw mówi jej o daniu mu szansy na bycie razem z nią. By chwilę później zaproponować jej przyjaźń.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
To pamiątka ich pamiętnej nocy, ale nie chcę za dużo zdradzać. Zapraszam na kolejną część :)
UsuńZacznę od końca, bo kompletnie mnie zatkało. Z kim ona jest w ciąży? Przecież z Szymonem nic nie było, a z Markiem nie sypiała od czasu jak "zakochał" się w pazernej Kasi? Nieźle sobie panna Cieplak poczyna. Wszyscy faceci są jej przyjaciółmi, z jednym przyjacielem sypia okazyjnie, a jeszcze jest sprawca jej ciąży. Zabiłaś mi ćwieka.
OdpowiedzUsuńDobrzański jest jakiś niedorobiony po rozstaniu z Kaśką. Niby rozmawiał z Pauliną, która szczegółowo wyjaśniła mu sprawy dotyczące Uli, uświadomiła kilka rzeczy, a przede wszystkim tę najważniejszą, że Ula go kocha, i po tym wszystkim przychodzi do niej w wigilię i proponuje jej przyjaźń? Powinien walnąć się w łeb i zacząć wreszcie używać mózgu. Faceci naprawdę są ograniczeni. Ciekawa jestem dalszego ciągu tej historii z dzieckiem. Nabrałaś prawdziwego tempa w dodawaniu rozdziałów. Będziesz dodawać codziennie?
Pozdrawiam serdecznie. :)
Byłam chora od poniedziałku aż do dzisiaj, dlatego tak późno dodaję. Codziennie zapewne nie uda mi się dodawać, bo co za dużo, to niezdrowo :)
UsuńNa szczęście nie musiałam długo czekać na kolejny rozdział. Cudowny jest jak wszystkie poprzednie. Choć końcówka zaskakująca. Kiedy powstało to dziecko, w wigilię czy może ciąża jest już starsza? Bo oczywiście mam nadzieję, że ojcem dzidziusia jest Marek.
OdpowiedzUsuńWięc kiedy kolejna część? Jutro?
Dzisiaj! :)
UsuńJeśli Ulka jest w ciąży to tylko z Markiem. Zaskoczyłaś mnie tą informacją ale teraz ich sytuacja będzie jeszcze bardziej skomplikowana. Ula musi powiedzieć Markowi o ciąży a on niech się zdecyduje czy ją kocha czy nie. Szymon niech się do niej nie zbliża za bardzo bo to Marek ma być dla niej najważniejszy, no może na równi z dzieckiem.
OdpowiedzUsuńDlaczego zawsze Ula musi być najważniejsza dla Marka i odwrotnie? Przecież to nie jest nigdzie zapisane! Zróbmy małą rewolucję ;)
UsuńYyy czy tylko ja tam przeczytałam że in chce odbudować wszystko i jeśli ona już nie jest w nim zakochana żeby pozwoliła zostać chociaż przyjaciółka? Ja to odbieram że ona powinna zdecydować ale być może się nie znam. Świetny rozdział. Blagam dodaj szybko kolejny:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapraszam do lektury :)
UsuńAleż ty masz tempo. Przy moim nawale obowiązków przegapiłam i zastanawiałam się gdzie jest chłopak Kasi i sama ona. Ale dobrze, że nie ma jej i teraz może budować wiązek z Markiem. Tylko te dziecko trochę niepokojące i intrygujące kto jest tatusiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Miało być oczywiście związek z Ulą. Pisałam lewą ręką a prawą zabawiałam córeczkę.
UsuńWszystko wyjaśnione w kolejnym rozdziale :)
UsuńEfekt zaskoczenia świetnie Ci wyszedł. Ula jest w ciąży ,ale z kim? Czyżby z Markiem? A może autorem ciąży jest nieznany kochanek ,bo chyba nie Szymon...Dobrzański rozstał się z jedną babą i poleciał do drugiej po odkryciu prawdy o Kaśce ,a Ulę miał przez ten cały czas gdzieś ,gówno go obchodziła i na co on liczy...? Że pójdzie do niej ,a ona przygarnie go z otwartymi ramionami i powie ok , spoko zacznijmy od nowa czy coś podobnego? Niech się w końcu zdecyduje ,bo jak widać stabilizacja mu się nie marzy.Jak nie ta to inna.
OdpowiedzUsuńCo za osioł i dupek z niego. Potrząśnij nim trochę albo spraw by pocierpiał wtedy może coś zrozumie.Czekam na cd. Pozdrawiam serdecznie :).
Ja właśnie sama do końca nie wiem czy oni będą chcieli być razem... Nie mam jeszcze pomysłu na Ulę i Marka, a może to Szymon przejmie pierwsze skrzypce? :)
Usuń44 year-old Data Coordiator Doretta Siaskowski, hailing from Noelville enjoys watching movies like "Awakening, The" and Metalworking. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Ferrari 275 GTB/4. dodatkowe zasoby
OdpowiedzUsuńMy merit casino is now live with a full suite of
OdpowiedzUsuńThe most popular game platform, The best games and top-notch worrione bonuses. My merit 메리트 카지노 쿠폰 casino, has งานออนไลน์ grown!